Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 2 czerwca 2025 21:42
Reklama

Szczęśliwa setka dla Zmarzlika!

Bartosz Zmarzlik wygrał Grand Prix Czech, która odbyła się w sobotni wieczór. Tym samym wychowanek Stali Gorzów uczcił swój setny start w tym elitarnym cyklu.
Szczęśliwa setka dla Zmarzlika!

Trzecia runda tegorocznego cyklu Speedway Grand Prix rzuciła najlepszych żużlowców świata do czeskiej Pragi. Po dwóch odcinkach sezonu na czele klasyfikacji znajdował się rewelacyjny Brady Kurtz, dla którego są to debiutanckie turnieje w życiu. Utalentowany Australijczyk o pięć punktów dystansował Bartosza Zmarzlika, czyli obrońcę tytułu mistrzowskiego. Na trzecim miejscu przed sobotnią rundą znajdował się najlepszy z zawodników Gezet Stali Gorzów – Andrzej Lebiediew. W ostatnich latach tor na praskiej Markecie wyjątkowo umiłował sobie inny z żółto-niebieskich. Martin Vaculik bowiem wygrywał trzy ostatnie turnieje rozgrywane na czeskiej ziemi i z pewnością z poprawieniem tej serii zawitał do Pragi i tym razem.

Zobacz też:

Już w pierwszym biegu świetną formę potwierdził Lebiediew. Łotysz najlepiej ruszył spod taśmy i odjechał rywalom, nie pozostawiając złudzeń. Tor początkowo nie sprzyjał mijankom, a jazda na dystansie była ograniczona. Dopiero drugi wyścig przyniósł eksplozję radości czeskiej publiczności. Jan Kvech, korzystając z atutu pierwszego pola, pewnie wygrał bieg, meldując się na mecie z dużą przewagą. Na pierwsze wyprzedzania musieliśmy poczekać do trzeciej gonitwy. Zmarzlik, mimo nie najlepszego startu, pokazał klasę – najpierw minął Kaia Huckenbecka, potem Andersa Thomsena, choć na lidera biegu, Vaculika, zabrakło już dystansu. Przed pierwszą przerwą show skradł Leon Madsen – atomowy start z zewnętrznego pola i zademonstrowana jazda jak po sznurku. 
Po równaniu spotkało się trzech niepokonanych. Najlepszy okazał się Madsen, który wrócił do cyklu z przytupem. Kvech miał problemy już na pierwszym łuku, a Kurtz nadal nie mógł się odnaleźć na praskim owalu. Ciekawy pojedynek stoczyli Vaculik i Mikkel Michelsen – górą był Duńczyk. Z kolei w siódmym biegu Zmarzlik nie dał rywalom żadnych szans, rehabilitując się za wcześniejsze straty. Od początku zawodów zawodził Dominik Kubera, który nie miał szczęścia – po kontakcie z Fredrikiem Lindgrenem upadł, a sędzia wykluczył Polaka z powtórki. W drugim podejściu walkę na całego wygrał doświadczony Szwed. Zmarzlik, mimo że zaspał na starcie po przerwie, błyskawicznie minął rywali i ponownie był na prowadzeniu. Kurtz kontynuował swój słaby dzień, podczas gdy Anders Thomsen zebrał kolejne punkty. Kubera w końcu się przebudził, wystrzelił spod taśmy i dowiózł pewne zwycięstwo, a Madsen pogubił się i zakończył bieg bez punktów.
Pole startowe najbliżej kredy cały wieczór dawało ogromną przewagę. Skorzystali z tego m.in. Jack Holder i w końcu sam Kurtz, który wygrał z Madsenem. Duńczyk dodatkowo na trasie stracił drugie miejsce na rzecz Zmarzlika. Świetnie wrażenie w tej serii zrobił Robert Lambert, a Lindgren pokazał brawurę, choć musiał uznać wyższość Daniela Bewleya.
 

Zobacz też:

W ostatnich biegach rundy zasadniczej Lebiediew dopisał kolejną „trójkę”, a Vaculik znów zameldował się jako drugi. Kurtz wreszcie wyglądał jak lider – mocny start i pewna jazda na dystansie. Madsen powrócił do formy i zamknął serię zwycięstwem. Lindgren i Zmarzlik stoczyli niesamowity pojedynek o miejsce w finale – górą był Polak.

Pierwszy z wyścigów ostatniej szansy dostarczył ogromnych emocji. Kurtz niespodziewanie wystrzelił ze startu, ale Madsen na ostatnim łuku zaatakował z impetem, co spowodowało upadek Australijczyka. Sędzia nie dopatrzył się kontaktu, a zawodnik Sparty Wrocław zamiast finału – zakończył turniej na 10. miejscu. Holder awansował z drugiego półfinału, zamykając stawkę wielkiego finału.
W decydującym biegu Zmarzlik wykorzystał czerwony kask i objął prowadzenie. Do samego końca czuł na plecach oddech Lindgrena, który próbował wszystkiego. Tuż za nimi Madsen naciskał Szweda, ale nie zdołał go minąć. Bartosz Zmarzlik nie popełnił błędu – dowiózł zwycięstwo i po raz kolejny udowodnił, że Praga należy do niego. Sobotni triumf był już 28. zwycięstwem aktualnego zawodnika Motoru Lublin w turnieju Grand Prix, a dzięki temu powrócił na fotel lider klasyfikacji przejściowej

Dziękujemy, że jesteś z nami!


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
OSZAR »